
Pałac w Wąsowie ma zasłużone miejsce w panteonie wielkopolskich lokalizacji ślubnych. Położony w parku pełnym okazałych dębów jest świetnym miejscem nie tylko na organizację wesela, ale choćby i sesji plenerowej. Neogotycka bryła w połączeniu z interesującymi i dobrze zachowanymi wnętrzami to miejsce godne jeśli nie króla, to przynajmniej księcia. Nie dziwi więc fakt, że bywam tam dość regularnie.
Tym razem powodem mojej wizyty był ślub w niezbyt licznym, ale bardzo zróżnicowanym gronie. Obecni byli goście wielu narodowości, zapewne posiadający różne i momentami wręcz skrajne preferencje muzyczne, co nie mogło być łatwym zadaniem dla prowadzącego imprezę. Wszelkie obawy zostały jednak rozwiane już w pierwszym secie, kiedy to Andrzej z MusicBros przełamał lody i pokazał, jak można się bawić w nieco mniejszej grupie. Połączenie klasyki z nowoczesnością zostało tu dokonane z niesamowitym kunsztem i precyzją – bawili się bez wyjątku wszyscy. Przyznam bez bicia, że sam momentami tupałem nóżką i ruszałem bioderkiem, tak pyszne nuty zapodawał nam DJ, którego z tego miejsca serdecznie pozdrawiam i wyczekuję kolejnych spotkań!
A propos spotkań to w przypadku tej Pary harmonogram naszej współpracy był dość niecodzienny, gdyż sesja zwana narzeczeńską odbyła się już po ślubie i jest najlepszym dowodem na to, że później nie znaczy gorzej – a wręcz przeciwnie. Sesja narzeczeńska jest zwykle momentem poznawania się fotografa z Parą, tutaj znaliśmy się już całkiem dobrze i zdecydowanie przełożyło się to na efekt finalny. Pełne turystów i zabieganych lokalsów miasto stało się tłem dla zaskakująco romantycznych zdjęć, a złociste wieczorne słońce zdawało się nieśmiało przypominać, że wszędzie ładnie, ale we Wrocławiu najładniej. Obiecuję wrócić jak najprędzej!