
Zwiedziliśmy już znaczną część naszego kraju i coraz częściej tęsknym okiem wyglądamy poza jego granice. I jasne, wiemy jak trudno jest zorganizować taki wyjazd i ile z tym się wiąże planowania. Ile dodatkowych kosztów, ile ponadprogramowego czasu i tym podobne. Oczywiście, najwygodniej i najtaniej byłoby robić wszystkie sesje na własnym podwórku. W najgorszym razie podwórko dalej, o ile będzie w cieniu. Tęsknota do miejsc odległych jednak pozostaje. I czasem, gdy wszystkie gwiazdy układają się odpowiednio, po cichu pakujemy swoje walizki i plecaki i ruszamy do miejsca, gdzie tęsknota znika. Tym razem zniknęła w samym centrum Berlina.
Wielkie miasto, jasne światła, szybkie samochody i wielka architektura. Zewsząd dochodzi zapach tureckich dönerów i skąpanych w ketchupie currywurstów. Wkoło żyją prawie 4 miliony ludzi, a pośrodku tego wszystkiego jesteśmy my – trójka niestrudzonych wędrowców.
Taniej niż w stolicy
Berlin może wydawać się wielką i odległą zachodnią metropolią, ale w rzeczywistości jest bliższy Poznania niż Warszawa. Jak to się stało, że przez tyle lat zjeździliśmy Polskę wzdłuż, wszerz i na ukos, a do zachodnich sąsiadów nie zajrzeliśmy ani razu? Przeoczenie, po prostu bolesne przeoczenie. Trafiliśmy jednak na odważną i zdecydowaną Parę ze słabością do niemieckiej stolicy i reszta jest historią. Rzecz jasna zapisaną w zdjęciach!
Tak samo, a jednak inaczej
Sesja za granicą nie różni się wiele od sesji krajowej. Improwizacja podczas sesji jest zawsze mile widziana, ale w przypadku miejsc odległych i obcych nie można zdawać się na ślepy traf i błądzenie po nieznajomych uliczkach, tym bardziej jeśli jest to błądzenie w obcej walucie. Zawczasu więc ustalamy jakie miejsca chcemy odwiedzić, ile czasu nam to zajmie i czy zostanie nam chwila na lokalny przysmak. Zwykle kombinujemy tak, żeby jednak została.
Berlińskie walory
I co się w takim Berlinie robi, poza pałaszowaniem currywurstów i doner kebabów? Cóż, można podziwiać nieszablonową i zróżnicowaną architekturę. Można zwiedzać kolosalny i nieco futurystyczny dworzec. Można rozkoszować się brakiem turystów i wykorzystywać sprzyjające sztuce słoneczne refleksy. Można też spotkać na jednej ulicy Antoniego Macierewicza i Vina Diesela. Jeśli jednak wierzyć zdjęciom – w Berlinie przede wszystkim dużo się spaceruje, wymienia porozumiewawcze spojrzenia i wykorzystuje niemal każdą okazję i każdy zaułek, żeby złączyć się z ukochaną osobą w romantycznym uścisku.
Destination wedding photography
Sesje zagramaniczne kuszą nas niezmiennie od lat. Egzotyka, nieznana nam przyroda, charakterystyczna architektura, inność kulturowa i inność wszelaka – to na zdjęciach wygląda niezmiennie świetnie. Sesje wyjazdowe mają też to do siebie, że wymagają poświęcenia im czasu. Poszukiwania, planowanie, przejazdy – wszystko trwa. I to zaangażowanie sprawia, że powstałe zdjęcia już na starcie mają ogromną wartość sentymentalną. Nie żebyśmy przez to mniej się starali czy też czuli mniejszą odpowiedzialność za efekt końcowy. Fotografie, w które włożyło się serce i dla których przedreptało się wiele kilometrów mają absolutnie unikatowy wydźwięk. Ze sprawdzonych źródeł wiemy, że po latach sięga się do nich z większą nostalgią. Nie podążajcie więc za wygodą – podążajcie za marzeniami.
I koniecznie zabierzcie ze sobą fotografa!